Moje córki mononukleozę mają już za sobą. U Zuzi została wykryta zupełnie przez przypadek - trafiłyśmy do szpitala z ostrą biegunką, wymiotami i z obawą przed odwodnieniem. Miała wtedy 1,5 roku. Po wykonaniu podstawowych badań z krwi okazało się, że charakterystyczne dla mononukleozy (teraz już wiem) wskaźniki jak transaminazy wątrobowe ALAT i ASPAT, limfocyty i leukocyty są znacznie powyżej norm. Dodatkowo charakterystyczne widoczne gołym okiem objawy, które wystąpiły u Zuzi:
- biały nalot na migdałkach i języku
- powiększone węzły chłonne na szyi
- wyraźnie spuchnięte powieki
- czerwona, bardzo drobna wysypka na buzi, brzuszku, plecach i rączkach (występuje po podaniu amoksycyliny - zwykle po uprzednim rozpoznaniu anginy - w 98% przypadków).
Po 7 dniowym pobycie w szpitalu, jedna młoda pani doktor wpadła na pomysł, by zrobić badanie na obecność przeciwciał IgG - VCA. Wynik pozytywny - odetchnęliśmy z ulgą, gdyż "przy tych objawach i wynikach badań mogło to być coś znacznie bardziej poważnego" - cytuję słowa lekarzy ze szpitala.
Maja zachorowała na mononukleozę w wieku 2 lat i 4 m-cy. Chodziła już do przedszkola i większość dzieci u niej w grupie chorowało wtedy na anginę - przynajmniej tak myśleli lekarze i ich rodzice. U Mai również lekarz na pogotowiu zdiagnozował tę chorobę i przepisał antybiotyk (amoksycylinę). Jeden nie zadziałał, przepisał kolejny - również amoksycylina+kwas klawulanowy - ten miał być bardziej skuteczny. Szczególnych efektów jednak także nie osiągnął. Po 2 tyg. Maja wciąż była niedoleczona, więc poszłyśmy do pediatry-miała niepokojąco powiększone węzły chłonne na szyi, co było bezwzględnym wskazaniem do wykonania badań z krwi. M.in. zbadano transaminazy wątrobowe, leukocyty i limfocyty. Wyniki były bardzo złe. Gdybym nie skojarzyła sytuacji sprzed lat, pewnie zgodziłabym się na zalecaną przez lekarza hospitalizację w celu diagnozy, jednak postanowiłam wstrzymać się z tą decyzją i na własną rękę przebadać Maję pod kątem mononukleozy. Najpierw zrobiłyśmy szybki test lateksowy, który wyszedł negatywnie - jednak podobno w tak wczesnym stadium choroby i u tak małego pacjenta test ten niekoniecznie musi pokazać obecność wirusa. Dopiero badanie na przeciwciała IgG-VCA po kilku dniach pokazały zadowalający ponownie wynik - pozytywny.
Skojarzyłam po czasie kilka charakterystycznych znów objawów:
-maja ok.2 tyg przed zachorowaniem na "anginę" skarżyła się często na ból główki i brzuszka - kilka dni pod rząd,
- gorączka ok. 38-39 stopni utrzymująca się przez ponad tydzień,
- ból gardła - objawy bardzo podobne do anginy ropnej (biały nalot na migdałkach i podniebieniu)
- podwyższone znacznie transaminazy wątrobowe ALAT i ASPAT, leukocytoza i limfocytoza w wynikach badań krwi,
-z uwagi na ból brzuszka wykonaliśmy USG jamy brzusznej, jednak i wątroba i śledziona były normalnych rozmiarów (często zdarza się wtedy, że są znacznie powiększone).
Jedyne, co dawało mi wątpliwość (jeszcze przed otrzymaniem wyników badań na przeciwciała) to brak jakiejkolwiek wysypki po podaniu dwóch antybiotyków z amoksycyliną. Najwyraźniej jednak Maja znalazła się wśród tych 2%, u których objaw taki nie występuje.
Zgłosiłam w przedszkolu fakt, że u Mai zdiagnozowano mononukleozę, zaleciłam również przekazanie tej informacji innym rodzicom dzieci, u których wystąpiły w ostatnim czasie objawy anginopodobne. Ważne jest, by zdiagnozować właściwie mononukleozę, gdyż w wyniku jej przechorowania dziecko ma znacznie obniżony system odpornościowy i przez co najmniej 6 m-cy nie może przyjmować żadnych szczepionek. W naszej sytuacji, po otrzymaniu pozytywnego wyniku Mai, nawet Kuba miał przesunięte szczepienia o 2 m-ce.
Mononukleozę leczy się jedynie objawowo - paracetamol na zbicie gorączki, środki przeciwbólowe na ból gardła itp. Nie wymaga hospitalizacji - choć niestety zazwyczaj dopiero po dłuższym pobycie malucha w szpitalu lekarze "wpadają" na pomysł, by przebadać dziecko pod tym kątem. Nie w każdym laboratorium wykonuje się to badanie, ja z surowicą dziewczyn jeździłam do szpitala zakaźnego ponad 40 km.
W tym tygodniu usłyszałam, że dziecko koleżanki mojej mamy zostało przetransportowane do szpitala w Warszawie, gdzie w końcu stwierdzono mononukleozę, a w szpitalu w swojej miejscowości nikt się na tym nie poznał. W momencie, gdy Maja chorowała, dowiedziałam się od koleżanki, która pracuje u nas w szpitalu na oddziale dziecięcym, że "leży właśnie jeden chłopiec z mononukleozą" - oczywiste było, że musiał aż trafić na oddział, by dowiedzieć się, co jest grane... Pediatra moich dzieci była naprawdę zaskoczona moim pomysłem, by zamiast kłaść Maję do szpitala, sprawdzić wcześniej, czy to przypadkiem nie mononukleoza. Oczywiście nie wpadłabym na to, gdyby nie wcześniejsze doświadczenia z Zuzią.
Stąd więc pomysł na ten post.
Dzień dobry. Mój 3 letni synek właśnie leży w szpitalu. Obraz wskazuje na mononukleoza choć badania ambulatoryjne jeszcze jej nie potwierdzają. Osobiście jestem niemalże pewna tej diagnozy, tym bardziej że w pierwszym tygodniu jej trwania syn miał przepisany antybiotyk po którym pojawiła się ta charakterystyczna wysypka na policzkach i brzuchu. Czytałam że organizm długo regeneruje się po przebytej chorobie. Jak dlugo Zuzia i Maja
OdpowiedzUsuńdochodziły do siebie? Kiedy Mają wróciła do przedszkola i czy wystąpił jakiś przypadek choroby w grupie po jej powrocie? Podobno do 6 miesięcy po przechorowaniu można zarazić?
Witam! Współczuję niezmiernie choroby synka, pobyt w szpitalu niestety do przyjemności nie należy :( Czemu synek tam trafił? Jakie badania ambulatoryjne zostały wykonane? Czy tylko test lateksowy, czy przeciwciała IgG-VCA? Moje córki stosunkowo szybko wróciły do formy, jednak obniżona odporność dawała się często we znaki - co chwila łapały kolejne wirusy, infekcje, non stop leczone antybiotykami - co z perspektywy czasu uważam za okropną porażkę w polskiej służbie zdrowia :/ (od ponad roku mieszkamy w Szwajcarii i od tego też czasu skończyly się choroby, lekarstwa, antybiotyki). W przedszkolu ogólnie wtedy panował okres "anginy" - nie jestem pewna, czy rodzice nawet po otrzymaniu informacji, że może to być mononukleoza, badali dzieci pod tym kątem. Nauczycielka nie wspominała o kolejnym przypadku. Zarażać można chyba nawet dłużej, do roku, jednak nie jest to takie łatwe - nawet Kuba nie zaraził się od Mai, a miał z nią kontakt braterski :) Ponad rok później miał podobne objawy do mononukleozy, jednak badania ją wtedy wykluczyły. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia dla synka i wytrwałości dla Pani!
OdpowiedzUsuń